Niezapłacone długi. Największa zmora przedsiębiorców. Niestety wraz z rozwojem stosunków gospodarczych problem ten zdecydowanie się nasila. Jak odzyskać pieniądze od dłużnika? Do kogo się zwrócić? Ile to kosztuje? Czym jest art. 101 KC? Na te i wiele innych pytań postaram się odpowiedzieć w niniejszej serii artykułów. Przy czym podkreślenia wymaga fakt, iż głównym moim celem jest, aby omawiane kwestie były jasne i zrozumiałe dla odbiorców niebędących profesjonalistami. Z tego względu posługiwał się będę szeregiem uproszczeń i uogólnień, pomijając szczegóły niemające znaczenia dla większości przypadków.
W pierwszej kolejności należy odpowiedzieć na pytanie „czym jest dług?”. Przenosząc to zagadnienie na grunt przepisów Kodeksu cywilnego w najprostszym ujęciu można powiedzieć, że dług jest niewykonaniem zobowiązania wynikającego najczęściej z umowy wzajemnej. Czyli takiej umowy, w której każda ze stron zobowiązana jest do określonego zachowania, którego ekwiwalentem jest zachowanie drugiej strony. W przypadku przedsiębiorców zachowania te zazwyczaj będą polegały na tym, że sprzedawca zobowiązany jest daną rzecz wydać za określoną cenę, a nabywca ma obowiązek tę rzecz odebrać i zapłacić za nią. Analogicznie jest w przypadku usług, gdzie usługodawca zobowiązuje się wykonać określoną usługę za daną cenę, a usługobiorca zobowiązuje się tę usługę „przyjąć” i zapłacić umówioną cenę.
W momencie, w którym sprzedawca (usługodawca) wykona swoje zobowiązanie staje się ono wymagalne. Oznacza to, że od tego momentu może on domagać się od kontrahenta zapłaty. Obowiązek ten oczywiście podlega modyfikacjom. Najczęstszą z nich jest tzw. „sprzedaż z odroczonym terminem płatności”, czyli po prostu sprzedaż (wykonanie usługi), w której termin płatności został wyznaczony np. na 7 bądź 14 dni po wydaniu rzeczy (wykonaniu usługi). Zazwyczaj uwidocznione jest to na fakturze. W takiej sytuacji można powiedzieć, że roszczenie sprzedawcy (usługodawcy) jest w zasadzie wymagalne od momentu powstania, ale w obrocie gospodarczym przyjęło się dochodzić takich roszczeń od następnego dnia po upływie terminu zapłaty.
Przede wszystkim należy go wezwać do spełnienia świadczenia, a więc do zapłaty. Ale po co to wszystko? Wbrew obiegowej opinii nie jest to tylko po to, aby doprowadzić do polubownego załatwienia sporu. Owszem, wezwanie do zapłaty spełnia także taką funkcję. Przede wszystkim jednak zabezpiecza ono wierzyciela przed tym, że w przypadku wygrania ewentualnego procesu, nie odzyska pieniędzy wyłożonych w celu uzyskania orzeczenia sądu nakazującego dłużnikowi zapłatę. Zgodnie bowiem z art. 101 KC (kodeksu cywilnego) zwrot kosztów procesu należy się pozwanemu (w omawianym układzie będzie to zazwyczaj dłużnik) pomimo uwzględnienia powództwa, jeżeli nie dał powodu do wytoczenia sprawy i uznał przy pierwszej czynności procesowej żądanie pozwu. Przekładając to na prostszy język można powiedzieć, że w przypadku, gdy dłużnik po wezwaniu do zapłaty nie spełni świadczenia to po orzeczeniu sądu on będzie obciążony kosztami postępowania.
Należy jednak zwrócić uwagę, iż skorzystanie przez dłużnika z dobrodziejstwa wynikającego z art. 101 KC uwarunkowane jest kumulatywnym spełnieniem przesłanek w nim wymienionych. Aby zatem możliwe było obciążenie powoda kosztami procesu, pomimo jego wygrania dłużnik musi wykazać, że po pierwsze nie dał powodu do wytoczenia sprawy, a po drugie uznał przy pierwszej czynności procesowej żądanie pozwu. Praktyczne znaczenie tego przepisu jest zatem takie, że jeżeli pozwany, pomimo wcześniejszych wezwań go do spełnienia świadczenia, spełnia je dopiero po wytoczeniu powództwa, to uznać należy, że dał on w ten sposób powód do wytoczenia sprawy i zgodnie z odpowiednio stosowaną zasadą słuszności z art. 101 KC powinien ponieść jej koszty.
Podsumowując zatem w przypadku opóźniania się przez dłużnika z zapłatą w pierwszej kolejności należy wezwać go do zapłaty. Dzięki temu unikniemy ewentualnych problemów wynikających z konieczności zapłaty kosztów procesu poniesionych przez nielojalnego kontrahenta. Po drugie natomiast takie wezwanie do zapłaty jest elementem wywierania presji na dłużniku. Może się bowiem okazać, że chcąc uniknąć ewentualnego postępowania przed sądem dobrowolnie zapłaci zaległe świadczenie.